Już nie wiem co opisywać.. wycieczkę? wczorajszy dzień?
Opisałabym dokładnie przeżycia z wycieczki, wszystko krok po kroku, ale niestety Alo zablokowała mi dostęp do swojego bloga >< i nie mam podstaw do przypomnienia sobie. Mimo to napiszę to co pamiętam : D
Wyjeżdżaliśmy w Piątek, Alo zabrała mnie z Ewcią pod szkołę, do sklepu, później wpakowywanie się do maleńkiego busika, nikomu nie mieściły się nogi ><. Droga tam zajęła koło 2h i niestety nie zniosłam jej zbyt dobrze. Źle się czułam. Na szczęście zatrzymaliśmy się dwa razy. A i siedziałam u pani Joli na kolanach :DD Gdy dojechaliśmy na miejsce, a raczej do centrum Szczawnicy wysiedliśmy z busa i dalszą drogę do schroniska musieliśmy odbyć pieszo. Ja z mega ciężką torbą i plecakiem z jedzeniem myślałam że nie dojdę na szczyt. W tedy wydawało się to tak wysoko i do tego jeszcze błoto po którym wszyscy się ślizgali. Gdy dotarliśmy na miejsce, jako prawie ostatni. Wszyscy już siedzieli na ławkach pod schroniskiem. I ten gostek też : 333. '-Tyle jedzenia? - haha niee'. Później jedzenie. Każdy robił sobie to na co miał ochotę. Następne przydzielenie od pokoju. Niestety, albo stety dziesięcioosobowego. Po jakimś czasie zebraliśmy się na wycieczkę do wodospadu. Nikomu nie chciało się iść. Szliśmy prawie na końcu, ślizgaliśmy się w błocie. Jakoś dotrwaliśmy do celu. Na miejscu umyłam buty. Nie chciało nam się siedzieć tam i we 3 poszłyśmy na pieńek bliżej lasku, jednak po drodze wstąpiliśmy do karczmy, po picie. Droga powrotna była równie nie bezpiecznie śliska. Nawet zgubiliśmy się na chwilkę, a Alo wyryła orła w sam środek brązowej mazi. Męczący powrót do schroniska, chwilka na umycie butów. Potem krótka imprezka dla pani Joli z okazji imienin i ognicho. Smażenie kiełbasek - po raz 2 w życiu [?]. Jedzenie i gra w tabu. W sumie pokazywałam 3 razy i 2 razy zgadli.. nie jest źle. Po powrocie do schroniska, prysznic, gadanki w pokoju i do spania. Rano obudziłam się pierwsza poszłam do łazienki, wróciłam do pokoju i znów poszłam to łazienki hahah xD Obszerne śniadanie na świeżym powietrzu z pięknym widokiem przed oczyma. Kocham to miejsce < 33 Jadłam jadłam jadłam i ciągle nie było mi dość. Później pakowanie. Szybkie zejście z góry, Ewelina zrobiła coś z nogą. Niosłam wszystkie rzeczy :s, ale czego się nie robi dla siostry. Na nóżkach pod Palenicę, kupowanie lodów, koszulki i rzemyka. Później wyjazd kolejką na górę, wyjście na szczyt, schodzenie niebieskim, bardzo stromym szlakiem. Bycie jedną nogą na Słowacji. Dojście go podnóża góry. Ochlapanie przez Wiolę, suszenie się, strach przed powrotem klaustrofobicznym busem. Dojazd busem pod gopr po plecaki. Powrót do domu. Droga powrotna była o wiele lepsza niż droga do. Tata odebrał nas z pod szkoły. W domu makaron z sosem truskawkowym >mniami< : 333. Wypakowanie się, umycie włosów. Odpoczywanie.
Ogólnie dzięki temu wyjazdowi polubiłam góry !
Tęsknię za świeżym powietrzem i widokiem z okien < 33
W dwóch słowach: CHCĘ WRACAĆ !
Obrazek:
![]() |
widok na tatry : 33 |
C. W.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz