poniedziałek, 26 sierpnia 2013

VMA's 2013

Dziś w nocy nie spałam bo postanowiłam oglądać Video Music Awards na MTV.
Zaczynało się o 2;00 a kończyło o 5;30, ale dałam radę!
Jestem nawet wyspana. Zasnęłam o 6;00 a wstałam o 12;00 : 3
Nie jest źle!
Wczoraj cały dzień byłam głodna (co chwilę coś wcinałam).
Umówiłam się z Kar na nocowanie :D
Napisanie do niej było dobrym pomysłem :33

Tyle.
Ostatni poniedziałek wakacji.
'Za tydzień w niedzielę zaśpiewam "Ta ostatnia niedziela.."'
----
Dziś miałam rozkminę na temat zespołów. Jak to wszystko przemija..
Pamiętam, że kiedy moja kuzynka była w gimnazjum, czyli około 6 lat temu, na 'topie' był zespół US5 który teraz chyba już nie istnieje. Później ja słuchałam RBD, które zrobiło się popularnie dzięki serialowi 'Rebelde', czyli 'Zbuntowani' (był to chyba pierwszy serial, zaraz obok 'Czarodziejek' który oglądałam systematycznie, oczywiście biorę pod uwagę tylko zagraniczne). Później nastał czas w którym w ogóle się nie interesowałam muzyką. Teraz nastała era One Direction, przynajmniej dla mnie. Hmm.. i ze smutkiem muszę powiedzieć, że prawdopodobnie za kilka lat będą oni w mojej głowie tylko zacierającym się wspomnieniem jak dwa poprzednie zespoły. Trochę przykre, ale nie mogę się doczekać aż pojawi się kolejna grupa, która zawładnie światem tak jak One Direction. Trochę się boję jaka to będzie muzyka hahha ALE! Muszę powiedzieć, że będzie na pewno ciekawie : 3

lovelovelove

Pisząc słuchałam playlisty RBD

Londyn cz.2

Odechciało mi się opowiadać wszystko szczegółowo i dodawać zdjęcia (za dużo z tym roboty haha). Dlatego opiszę wszystkie pozostałe dni w tej notce. Bez zdjęć :33

Czwartek 13.06
Rano wypad na Wood Green shoping centre - zakupyyy : 3
Obiad w Nandos.
Później - Metrem pod Arsenal, spacer w okół stadionu
Po południu - Materm na Westminster. Pierwszy raz w centrum. Gęsia skórka którą spowodował widok Big Bena po przeciwnej stronie ulicy od wyjścia z metra. Zdjęcia z budkami telefonicznymi. Spacer obok parlamentu. Wizyta w parku i pierwszy rzut oka na Tamizę i London Eye. Przejście obok Westminster Abbey, Drowning Street, przez most kolejowy pod London Eye.

Piątek 14.06
NIE MAM POJĘCIA CO SIĘ DZIAŁO! O_O
CHYBA:
Oxford street - zakupy.
M&S World
Wieczorem pod Tower Bridge. Zaświeciły się światełka jak szłyśmy! *-*
Zdjęcia. Podróż pod London Eye i Big Ben. Podziwianie nocnych widoków.

Sobota 15.06
Deszczowy dzień.
Metrem do kawiarni - pracy kuzynki.
Co dostałyśmy: 2 szejki truskawkowe, 1 waniliowy, ciasteczka, dwie drożdżówki, 2 gorące czekolady (najlepsza jaką piłam w życiu!), zapiekanki na obiad :33
Rano Drowning Street i zdjęcia z trochę zabytkowym autobusem.
Wieczorem na Soho, pod London Eye.

Niedziela 16.06
Rejs po Tamizie do Greenwih - południk zero. Pozująca wiewiórka.
Obiad. :3
Później mnie okradli trolololo.
Po południu London Eye.

Poniedziałek 17.06
Wczesna pobudka, wizyta w konsulacie (w sprawie kradzieży).
Wizyta w Madame Tussauds.
Szybki spacer pod Pałac Buckingham.
Przejazd na Victoria Coach Station (bez powrotu do mieszkania).
Klaudia jako wielbłąd hahahah Nie zapomnę tego nigdy! Biedaczka sama wróciła do mieszkania po bagaże. Plecak z przodu, plecak na plecach i walizka w ręce hahhaha Nie mogłam się nie zaśmiać :DD
Pożegnanie z Renią i podróż autobusem na lotnisko. Konsumowanie w drodze Liamowych 'Mumch Bunch' i wszystkiego co dało się zjeść hahaha
Na lotnisku przepakowywanie rzeczy. Ledwo zmieściłyśmy się w dozwolonej wadze 15kg a my mialyśmy 14,7kg :33 Telefon do rodziców. Zakup wody i mufinka.
Samolot.
Błądzenie w powrocie do domu i umieranie z głodu.
W domciu jedzenie, rozpakowywanie i sen :333

Ja chcę jeszcze raz! Mimo iż nie wszystkie przygody były wesołe, ostatecznie wszystko zakończyło się korzystnie i bez problemu wróciłam do kraju. Chcę tam wrócić na 100%. Pokochałam kraj, miasto, atmosferę i przemiłych mieszkańców i kierowców autobusów! :DD

czwartek, 1 sierpnia 2013

Londyn 2013 (część 1)




Moja wymarzona podróż. - tak powinnam nazwać tą kilkudniową wycieczkę do Londynu.


Za pakowanie na wyjazd zabrałam się dzień przed wylotem - czyli tak jak zawsze, na ostatnią chwilę. Nie mogłam zasnąć, czemu wcale nie pomagała myśl o wczesnej pobudce. Po dotarciu na lotnisko czekałam na Klaudię. Przepakowanie za ciężkiego bagażu i odprawienie go. Przejście przez bramki i czekanie na wejście do samolotu. Zakup najdroższej wody mineralnej w życiu (6zł za 0.5l) i czekoladowego muffina. Samolot-zajęcie miejsc tuż przy skrzydle i odlot. hahahPrzez większość lotu widziałam tylko chmurki, jednak
Przez większość lotu widziałam tylko chmurki, jednak i to było jak dla mnie imponujące. Czas minął tak szybko, że zanim zorientowałam się że już doleciałam ukazał nam się piękny widoczek. Łąki. Lekko mnie to zdziwiło, gdyż myślałam że lotnisko jest bliżej centrum. Schodząc ze schodków samolotu pierwszy raz postawiłam nogę w Wielkiej Brytanii. Cieszyłam się co najmniej jakbym stąpała po księżycu. Lekkie zamieszanie na lotnisku i zabranie złej walizki. hahahha Nigdy tego nie zapomnę. Kupowanie biletu na autobus i przejazd do stolicy.




Pierwsze zdjęcia, fascynacja inną zabudową i oczywiście dwupiętrowymi autobusami. Co do lewostronnego poruszania się, nie było czuć różnicy. Jadąc co raz bliżej centrum, co raz więcej autobusów, oryginalnych londyńskich taksówek, ludzi różnych kultur.. Nasza podróż autobusem skończyła się na 'Victoria Coach Station'. Czekając na Renię moją kuzynkę wychodzimy na 'miasto'. W sumie w cale nie byliśmy blisko centrum, jednak Londyn to Londyn. Spacer uliczkami i lekkie zagubienie





 Spacerując natrafiłyśmy na Starbucksa. To właśnie miejsce w którym dokonałam pierwszego zakupu po przylocie (zaraz po bilecie na autobus). Pogoda była raczej mało ciekawa - mroźno i wietrznie. Ale i to można było wybaczyć temu miastu. Mimo wrednej pogody zdecydowałam się na karmelowe frappucino. Zmarzłam piekielnie, ale było warto. Po wypiciu kawy, powrót na stację i czekanie na Renię. 




Uhh spotkanie i uściski. Pierwsza podróż metrem.Wysiadka na 'Manor house station' i spacerek do mieszkania. Rozpakowanie się, odświeżenie i zjedzenie słynnej 'fish and chips'. Chwilowy odpoczynek i wypad na miasto w poszukrzejmości chłopaka z przystanku i kierowców autobusów dotarłyśmy na miejsce.






Kupienie szejka One Direction. Bleh nie był tak wyśmienity jak myślałam  że będzie. hahha Powrót 
do mieszkania i odpoczynek. Seeeen <3



Koniec dnia pierwszego. Koniec części pierwszej. Nie nawidzę bloggera.
Dziękuję za uwagę xx.



Trutututu

Nie, nie powróciłam do systematycznego blogowania.
Postanowiłam wpaść tu na chwilkę, zmienić wygląd i naskrobać notkę, która będzie moją relacja z Londynu.
Nie jestem pewna, czy uda mi się ją napisać w całości dziś.. Więc możliwe iż pojawią się dwie części, czy coś.. Jakoś dam radę! Motywacja jest, muzyka w tle, facebook wyłączony.. Możemy zaczynać!