niedziela, 6 kwietnia 2014

Amazing weekend

Uwielbiam przedłużone weekendy. Szczególnie te które są przepełnione i nie mam czasu na nic. Ten taki był. Wszystko zaczęło się od czwartku. Oczywiście dzień jak zwykle poprzedziła wczesna pobudka. Do szkoły jak zwykle. Matma - sprawdzian. Nie lubię naszej babki, która daje zadania powtórzeniowe przed sprawdzianem, które nie mają nic wspólnego z tym co znajduje się na teście -,- DZIĘKI WIELKIE OLKA! Po sprawdzianie wf, czyli w sumie nic. Później tramwajem na UJ. Taka przygoda(?): jedziemy sobie z dziewczynami, stoimy przy kasowniku, jakaś Chinka po angielsku "excuse me' bo chce skasować. Oks zeszłyśmy jej z drogi i ona 'thanke you', a ja jako przedstawiciel najlepszej grupy z anglika 'no problem' xd. Achchch zna się ten angielski! trza się popisać trllololo Jechałyśmy na stojąco chyba z 20 min. Zwolniło się miejsce to ja od razu pognałam. Ale dziewczyny nie chciały do mnie przyjść :C Później przystanek i wsiadają jakieś dresy. Otoczyli moje siedzenie, nie wiem co mam robić! Musiałam unikać ich wzroku lol ale nic mi nie zrobili haha Później ten wykład. Z powrotem ledwo zdążyłam na tramwaj na dworcu. Jednak dałam radę! Na MP spotkanie z Ang. W mpk śmichy chichy i pudzian. Umówiłyśmy się na rower. Wyszło tylko połowicznie bo ja przyjechałam do Ang a ona nie pojechała nigdzie bo nie miała tlenu w rowerze. Znów cisnęłyśmy bekę z życia, a dokładnie z notek na tym blogu. Myślałam że umrę ze śmiechu. Później wróciłam do domciu i oglądałam Arrow. W piątek mama zbudziła mnie o 10;00. Wstałam, zjadłam. Umyłam okno. Umyłam głowę i na styk wyszłam z domciu na mpk do WW. W sumie trasa na przystanek zajęła mi 15 min. (y) Pojechałyśmy z Ew do bonarki na 2h. Ekspresowe zakupy. Ona kupiła 2 bluzy, trampki i koszulę. Ja:
tylko czarne (New yorker)
(Stradivarius)
(Sinsay)
Look od stóp do głów. Jak wróciłam posprzątałam z grubsza pokój, później oglądałam Top Chefa oraz Arrow. Jakoś w trakcie zadzwoniła Meg czy widzimy się jutro, a ja że nie mam czasu bo mam grila. KOMPLETNIE zapominałam że chodziło o sobotę  a nie niedzielę. olaboga W sobotę rano obudziłam się o 7;00 i oglądałam Arrow. W ten sposób skończyłam pierwszy sezon i zaczęłam drugi. Nie mogłam się opamiętać! Wciągaaaaa! Skończyłam sprzątać pokój, łazienkę. Zrobiłam marynatę do mięsa na grilla. Poszłam do cioci zaniosłam jaja. Skosiłam jej ogród (połowę). Umyłam jej podłogi. Wróciłam do domciu. Oglądałam sobie Arrow gdy nagle tata woła, czy chcę się przejechać samochodem po łąkach. i JECHAŁAM. W przód w tył i w bok! Jechałam na 2 biegu! juhuuu Ciągle gazowałam bo chciałam szybciej jechać, a tata zwolnij zwolnij :C Później obejrzałam (w końcu) Kubę z Paranienormalnymi i Luxurią. Beka beka. Później znów Arrow i spać. W niedzielę rano do kościoła, obiad i odpoczynek. Przed nami grill i bieganie z Patrycją (nie wieżę że się na to zgodziłam). BRANOC :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz